W miniony weekend "Trójkolorowi" odnieśli swoje jedenaste i dwunaste zwycięstwo z rzędu i są jedyną niepokonaną drużyną w tegorocznej edycji Ligi Światowej. W piątek podopieczni Laurenta Tillie staną do walki o awans do elity "Światówki", a pierwszymi rywalami będą ich dobrzy znajomi - Argentyńczycy.
Zanim jednak to nastąpi, wróćmy do wydarzeń z minionego tygodnia :)
Castelnau-le-Lez
Mam wrażenie, że z Castelnau-le-Lez bardziej zapamiętałam to, co działo się przed meczem niż to, co działo się na boisku. A działo się trochę...
Z Castelnau-le-Lez jest związana ciekawa historia. W 2002 roku znany performer, komik, youtuber – Rémi Galliard niepostrzeżenie dołączył do francuskich zawodników w trakcie hymnu Francji i odśpiewał Marsyliankę chyba najgłośniej, jak się dało :) Z pewnością wielu z Was widziało to nagranie, ale na wszelki wypadek zamieszczam je poniżej.
Jak widać (albo i nie), tuż przy Rémim stał obecny II trener reprezentacji – Luc Marquet (w tej drużynie byli również tacy zawodnicy, jak Antiga czy Kieffer). W czwartek podczas wykonywania zdjęcia grupowego Galliard ponownie dołączył do reprezentacji Francji. Efekt był taki:
W Castelnau-le-Lez pierwszy serwis wykonała kapitan reprezentacji Francji kobiet, tj. Myriam Kloster; a na trybunach można było zobaczyć m.in. Rafaëla Redwitza, Guillaume Quesque, Médérica Henry'ego i trenerów Loïca Le Marreca, Patricka Duflos czy Marca Francastela.
Początek meczu był dość nerwowy. Francuzi mieli spore kłopoty z ustawieniem odpowiedniego bloku na Jae-Ducku Seo. Koreańczyk raz po raz obijał ręce gospodarzom i był właściwie nie do zatrzymania. Dzięki niemu Korea tak długo stawiała opór w pierwszej partii. Ostatecznie w tym secie lepsi byli Les Bleus dzięki udanemu wejściu Sidibé i świetnej postawie w bloku Le Goffa i Le Roux (26:24). Kolejną partię Francuzi wygrali ze sporą przewagą, głównie dzięki znakomitej grze Kévina Tillie, który w całym spotkaniu zdobył 13 pkt (najwięcej w drużynie). Laurent Tillie postanowił dokonać kilku roszad w składzie i tym samym „Trójkolorowi” trzecią odsłonę rozpoczęli z Mory Sidibé, Franckiem Lafitte i Nicolasem Maréchalem. Mimo zmian Francuzi od pierwszej piłki prezentowali o wiele lepiej od Koreańczyków i zasłużenie wygrali cały mecz 3:0.
Warto jeszcze pokazać kapitalną obronę Earvina Ngapetha – takiego zagrania nie powstydziliby się najlepsi francuscy piłkarze:
Czwartkowe spotkanie w Castelnau-le-Lez było również 200. meczem w kadrze Antonina Rouziera. Szybko zleciało, nieprawdaż? :)
Brest
Początkowo sceptycznie byłam nastawiona do rozgrywania jednego meczu w Langwedocji, a drugiego w Bretanii – Castelnau-le-Lez od Brestu dzieli blisko 1100 km, które zawodnicy musieli pokonać samolotem. Na szczęście obyło się bez problemów, ale nadal nie rozumiem, dlaczego wykańcza się zawodników niekończącymi się podróżami...
fot. fivb.org |
Laurent Tillie postanowił, że ostatni mecz w fazie grupowej tegorocznej edycji Ligi Światowej Francuzi rozpoczną w swoim najsilniejszym składzie, tj. z Rouzierem i Toniuttim po przekątnej, Le Roux i Le Goffem na środku, Tillie i Ngapethem na przyjęciu i Grebennikovem na pozycji libero. Nie wiem, czy dwa trudne miesiące wypełnione podróżami, treningami i dniami meczowymi powoli zaczynają się odbijać na dyspozycji wyjściowej szóstki, czy to może były problemy z koncentracją (ostatni mecz w fazie grupowej, przeciwnik o klasę gorszy, itd.)... W każdym razie podstawowy skład Les Bleus nie zachwycał skutecznością w bloku, zwłaszcza na Seo, który znów dawał się we znaki „Trójkolorowym” i bezlitośnie obijał ich ręce. W efekcie pierwszy set padł łupem Koreańczyków. Po drugiej partii, w której minimalnie lepsi byli gospodarze, Laurent Tillie zupełnie zmienił skład. Na boisku pozostał jedynie Jenia Grebennikov, a na boisku pojawili się Jaumel, Sidibé, Clévenot, Maréchal, Aguenier i Lafitte, a później jeszcze Lyneel. Francuskie rezerwy radziły sobie świetnie. Mory Sidibé był bardzo skuteczny w atakach z prawego skrzydła - sukcesem zakończył 9 z 11 prób. Dobrze w bloku pracował Franck Lafitte, jednak ja chciałabym zwrócić uwagę na Trévora Clévenota. 21-letni przyjmujący grał zadowalająco – łącznie zdobył co prawda tylko 7 pkt, ale w tym ten najważniejszy, który przyniósł Les Bleus dwunaste zwycięstwo w dwunastym meczu Ligi Światowej. Myślę, że Clévenot może być dumny ze swojego pierwszego spotkania w kadrze A (w meczu o punkty).
Jeśli chodzi o Juliena Lyneela, który zarówno w Castelnau-le-Lez, jak i w Breście grał na pozycji libero (właściwie słowo „grał” tyczy się tylko drugiego meczu) – o ile dobrze zrozumiałam z monologu komentatora BeIN Sportu, to Lyneel znów ma drobne kłopoty z kolanem, ale chyba nie jest to nic poważnego, skoro 24-letni przyjmujący wciąż jest z zespołem. Nie znalazłam jednak jakiejś konkretnej informacji na ten temat.
Podobała mi się również atmosfera w Breście. Kibice reagowali zdecydowanie bardziej żywiołowo od tych zgromadzonych w Castelnau-le-Lez, gdzie w pewnym momencie można było bez większych problemów usłyszeć, co do siebie mówią „Trójkolorowi”. Sama hala również zachwyciła mnie swoim wnętrzem i mam nadzieję, że w przyszłym roku FFVB postanowi zorganizować chociaż jeden mecz w Brest Arenie.
Podobała mi się również atmosfera w Breście. Kibice reagowali zdecydowanie bardziej żywiołowo od tych zgromadzonych w Castelnau-le-Lez, gdzie w pewnym momencie można było bez większych problemów usłyszeć, co do siebie mówią „Trójkolorowi”. Sama hala również zachwyciła mnie swoim wnętrzem i mam nadzieję, że w przyszłym roku FFVB postanowi zorganizować chociaż jeden mecz w Brest Arenie.
PS. Francuzi od jakiegoś czasu uznają, że szkoda czasu na nudne zdjęcia grupowe na FIVB. Po Le Petit Nicolasie z Czeskich Budziejowic mamy zdjęcie pt. „z nadzieją patrzą w przyszłość”...
… oraz coś w rodzaju... hm... no nie wiem, mnie się to kojarzy z kazaczokiem :) (szkoda, że sztab szkoleniowy tym razem się nie włączył w scenkę rodzajową)
2.07.2015 | Francja - Korea Płd. 3:0 (26:24, 25:18, 25:21)
Francja: Rouzier (6), Toniutti (2), Tillie (13), Ngapeth (7), Le Roux (10), Le Goff (5), Grebennikov (L) oraz Aguenier, Jaumel (2), Maréchal (1), Lafitte (2) i Sidibé (4)
4.07.2015 | Francja - Korea Płd. 3:1 (23:25, 25:23, 25:18, 25:15)
Francja: Rouzier (10), Toniutti, Tillie (1), Ngapeth (7), Le Roux (7), Le Goff (5), Grebennikov (L) oraz Aguenier (7), Clévenot (7), Jaumel (3), Maréchal (6), Lafitte (6), Sidibé (11) i Lyneel (L)
fot. fivb.org |
2.07.2015 | Francja - Korea Płd. 3:0 (26:24, 25:18, 25:21)
Francja: Rouzier (6), Toniutti (2), Tillie (13), Ngapeth (7), Le Roux (10), Le Goff (5), Grebennikov (L) oraz Aguenier, Jaumel (2), Maréchal (1), Lafitte (2) i Sidibé (4)
4.07.2015 | Francja - Korea Płd. 3:1 (23:25, 25:23, 25:18, 25:15)
Francja: Rouzier (10), Toniutti, Tillie (1), Ngapeth (7), Le Roux (7), Le Goff (5), Grebennikov (L) oraz Aguenier (7), Clévenot (7), Jaumel (3), Maréchal (6), Lafitte (6), Sidibé (11) i Lyneel (L)
Zawodnik weekendu: Trévor Clévenot
Cóż, Laurent Tillie znów utrudnił mi zadanie swoimi roszadami (i bardzo dobrze!), stąd postanowiłam tym razem zastosować inne kryterium wyboru tego „naj-”. Tak więc wyróżnienie wędruje do Trévora Clévenota* za bardzo udany debiut w kadrze A, choć statystycznie rzecz biorąc najlepiej punktującym weekendu był Mory Sidibé (łącznie 15 pkt); znakomicie w Castelnau-le-Lez spisał się Kévin Tillie, a Earvin Ngapeth znów zachwycał swoimi nieszablonowymi akcjami.
* bo takie mam widzimisię :)