środa, 22 lipca 2015

Złoto dla zuchwałych. Francuzi triumfują w Rio! (cz. 1)

Francja ze złotem Ligi Światowej 2015. Kto jeszcze przed startem LŚ obstawiał, że Team Yavbou dowodzony przez Laurenta Tillie nie tylko awansuje do elity, ale okaże się najlepszą drużyną Final Six? Prawdopodobnie niewielu. A jednak się udało... 

fot. fivb.org


Ciężka praca się opłaciła – po raz pierwszy w historii reprezentacja Francji seniorów zdobywa złoto na międzynarodowej imprezie. Ktoś może powiedzieć: to tylko Liga Światowa, impreza komercyjna. Może i tak, ale tak bardzo wpisała się w siatkarski kalendarz, że trudno sobie wyobrazić sezon bez „Światówki”. Jestem niesamowicie dumna, że „Trójkolorowi” byli najlepsi w tegorocznej edycji Ligi Światowej. Zeszłoroczną wpadkę w Sydney powetowali sobie w Rio ;)

Brazylia na kolanach


Przed meczem z Canarinhos pisałam na Twitterze, że nie ma co się denerwować, bo wszystko skończy się dobrze. I (wyjątkowo) miałam rację ;) Spotkanie z Brazylijczykami nie należało do tych „szybkich, łatwych i przyjemnych”. Ba, było bardzo emocjonujące z minimum dwóch powodów:
  • był to mecz z gospodarzami turnieju w Rio, a więc wiadomo było, że hala będzie zdecydowanie sprzyjać wicemistrzom świata;
  • mecz był bardzo wyrównany – dwa z czterech setów skończyły się grą na przewagi.
Niestety, minus należy się panu Shaabanowi. Sędzia z Egiptu popełnił wiele błędów (zarówno na korzyść Brazylii, jak i Francji), co w dobie wideoweryfikacji i na tak wysokim poziomie absolutnie nie powinno się zdarzyć.

fot. fivb.org

Francuzi w środę powtórzyli sukces z Ligi Światowej 2013, gdy w Sao Paulo ograli Canarinhos 3:1. Bohaterem tamtego meczu był Earvin Ngapeth, który zdobył 26 pkt dla „Trójkolorowych”; znakomite spotkanie rozegrał wówczas Mory Sidibé. Tym razem najjaśniejszymi postaciami w zespole Laurenta Tillie byli Antonin Rouzier, który zakończył mecz z dorobkiem 25 pkt i kończył sukcesem co drugi atak, oraz Earvin Ngapeth (21 pkt). Nie można jednak nie wspomnieć o Kévinie Le Roux, którego kapitalne zagrywki kompletnie rozbiły Brazylię. Chapeau bas!

Myślę, że mecz z Canarinhos mógł się skończyć nawet wynikiem 3:0 dla Francji. Team Yavbou mógł wygrać pierwszą partię – co prawda ten set początkowo układał się po myśli podopiecznych Bernardo Rezende, którzy prowadzili 16:10 i wydawało się, że gospodarze spokojnie zwyciężą, ale w pewnym momencie zaczęli raz za razem mylić się w polu serwisowym i ich przewaga zmniejszyła do trzech „oczek” (20:17). Laurent Tillie poprosił o przerwę przy stanie 23:18. W polu serwisowym zaczął szaleć Le Roux – jego zagrywki znacznie utrudniły grę rywalom, a przy okazji dały szansę Francji na dogonienie Brazylii. Le Roux pomylił się jednak po przerwie na żądanie Bernardinho i tym samym set-balla mieli przeciwnicy. Les Bleus nie tylko wyrównali – mieli także piłkę setową po kolejnym znakomitym ataku Antonina Rouziera (26:27). Niestety, atakujący w kolejnej akcji podbił piłkę tak, że ta wylądowała poza placem gry. Jak się później okazało, była to jedyna okazja w tej partii na zwycięstwo Les Bleus. Cóż, nie udało się, jednak kolejne trzy sety padły już łupem Francuzów, choć nie obyło się bez thrilleru w trzeciej odsłonie tego spotkania.

fot. fivb.org


Na pomeczowej konferencji trener Laurent Tillie stwierdził: - To nadzwyczajny wynik. Mecz był dla nas trudny, ponieważ nasi przeciwnicy wywarli na nas presję swoją grą w bloku i obronie. Nie wiedzieliśmy, jak przeciw nim grać. Ostatecznie mój zespół zachował spokój, skupił się na meczu, a to poskutkowało lepszą postawą w polu zagrywki i w defensywie, co ułatwiło nam grę. Zwycięstwo jest dla nas bardzo satysfakcjonujące. Benjamin Toniutti dodał: - Pierwszy set był bardzo istotny, ponieważ nie graliśmy najlepiej w pierwszych minutach, ale w końcówce dogoniliśmy Brazylijczyków. Wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że możemy ich pokonać. Spisywaliśmy się coraz lepiej i nabraliśmy pewności siebie. To okazało się kluczem do zwycięstwa.


15.07.2015 | Brazylia - Francja 1:3 (29:27, 21:25, 29:31, 19:25)


Francja: Rouzier (25), Toniutti (1), Tillie (8), Ngapeth (21), Le Roux (15), Le Goff (8), Grebennikov (L) oraz Jaumel, Lafitte i Sidibé



Amerykanie kończą serię zwycięstw Les Bleus


Trudno nie zgodzić z kapitanem Les Bleus, który idealnie podsumował starcie z Canarinhos, które znacznie przybliżało ich do awansu do półfinału. Ten mogli uzyskać już dzień później – o ile Amerykanie pokonają Brazylię. Jak pamiętamy, lepsi okazali się miejscowi (3:1). Tym samym Francuzom do zapewnienia sobie miejsca w najlepszej czwórce turnieju wystarczał zaledwie jeden wygrany set (i odpowiednia ilość małych punktów zdobyta w całym spotkaniu) z Jankesami. Jednocześnie wynik 3:1 dla USA eliminował Brazylię z dalszej gry.

fot. fivb.org


Francuzi w starciu z Amerykanami nie przypominali drużyny, która zaledwie dwa dni wcześniej pokonała Brazylię. Les Bleus rozpoczęli mecz całkiem dobrze, prowadzili 9:12, ale Jankesi wyrównali i w końcówce okazali się lepsi od Francuzów. Podobny przebieg miał drugi set, w którym zawodnicy Johna Sperawa do pewnego momentu grali niemal punkt za punkt, lecz w ostatnich akcjach odskoczyli Francji i nie dali się dogonić. Siatkarze ze Stanów Zjednoczonych grali znakomicie – zwłaszcza Taylor Sander, który dzień wcześniej był cieniem samego siebie. Młodemu przyjmującemu pomagał Matt Anderson, a walec z napisem „USA” trzeciego seta rozpoczął od prowadzenia 5:1, a później powiększyli swoją przewagę nad Les Bleus do pięciu „oczek”. Francuzi doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli przegrają tę partię, to mogą pakować walizki i lecieć do Europy z niczym. Amerykanie nie zwalniali tempa – na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:11, ale Francuzi doścignęli przeciwników. Jankesi mieli nawet w górze piłkę meczową, lecz na szczęście zimną krew zachował Kévin Tillie. Do set-balla doprowadził Rouzier, zaś Earvin Ngapeth zakończył tą partię udanym atakiem. Francja wygrała 26:24 i do zapewnienia sobie awansu potrzebowała już tylko 15 małych punktów. Oczywiście, Team Yavbou bez większego problemu zdobył brakujące „oczka” i tym samym wyrzucił ze strefy medalowej Brazylię.

fot. fivb.org


Sam Benjamin Toniutti po meczu przyznał, że zwycięstwo w trzecim secie go zaskoczyło: - Jestem rzecz jasna zadowolony z awansu do półfinału, jednak dzisiejsza postawa pozostawiała dużo do życzenia. Zagraliśmy kiepsko, a Amerykanie naciskali na nas zagrywką, świetnie spisywali się również w bloku. W trzecim secie traciliśmy do rywali sześć punktów, ale mimo to wygraliśmy. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że wygraliśmy tą partię i zagramy w półfinale.

Ciekawa jestem, ile osób pomyślało, że Francuzi specjalnie podłożyli się Amerykanom tylko po to, żeby wyeliminować z dalszej gry Brazylię ;)

W każdym razie Amerykanie, pokonując Francję 1:3, zakończyli serię zwycięstw podopiecznych Laurenta Tillie. Team Yavbou wygrał 15 meczów z rzędu w trakcie jednej edycji Ligi Światowej i wydaje się, że ten rekord przez długi czas nie zostanie poprawiony...

fot. fivb.org


17.07.2015 | Stany Zjednoczone - Francja 3:1 (25:21, 25:22, 24:26, 25:20)

Francja: Rouzier (10), Toniutti (2), Tillie (6), Ngapeth (18), Le Roux (11), Le Goff (7), Grebennikov (L) oraz Jaumel, Maréchal, Lafitte (2), Sidibé 


Francuzi zajęli 2. miejsce w grupie, a to oznaczało, że w półfinale ich rywalem będą Polacy... Ale o tym w następnym poście :)

0 komentarze to “Złoto dla zuchwałych. Francuzi triumfują w Rio! (cz. 1) ”

Prześlij komentarz