Zacznę bardzo nietypowo, bo... od podsumowania. Dwa tygodnie temu w Salcie Francuzi zakończyli swoje zmagania w Lidze Światowej 2013. Od początku byli stawiani w roli outsiderów, a tymczasem rozgrywki ukończyli na 3. miejscu w grupie A, wyprzedzając ubiegłorocznego złotego medalistę - Polskę, a także Amerykanów, którzy rok temu cieszyli się ze srebrnych krążków. Jednocześnie w klasyfikacji generalnej zajęli 10. miejsce.
Spotykałam się dość często przez te kilka tygodni ze stwierdzeniem, że reprezentacja "Trójkolorowych" jest bardzo mocno przebudowaną drużyną, stąd jej wahania formy. Francja jest "nowa" czy niekoniecznie?
Najpierw rzut oka na szeroką kadrę Les Bleus. Zawodników, którzy zadebiutowali w reprezentacji Francji mieliśmy w zasadzie tylko dwóch - Rafaëla Redwitza i Nicolasa Le Goffa, a więc odpowiednio najstarszego i najmłodszego w drużynie "Trójkolorowych" (aczkolwiek środkowy Montpellier UC był powołany do szerokiej kadry przygotowującej się do kwalifikacji do ME 2013, w żadnym meczu mimo to nie zagrał). Pozostali zawodnicy mają już za sobą grę w barwach francuskich, jednak niektórzy z nich ostatni raz na boisku pojawili się w roku... 2010. Mam tu na myśli Toafę Takaniko i Baptiste'a Geilera, którzy rokrocznie znajdują się w szerokim składzie Les Bleus na Ligę Światową, ale wciąż pozostają jedynie rezerwowymi. Jeśli brać pod uwagę tylko nazwiska siatkarzy powołanych do szerokiej reprezentacji, to skład Les Bleus pozostaje niemalże wciąż ten sam. Dwunastka meczowa w porównaniu do ubiegłorocznej Ligi Światowej uległa jednak znaczącym zmianom. Polscy komentatorzy najbardziej zauważali brak kontuzjowanego Antonina Rouziera. Forma popularnego "Antka" już w ubiegłorocznej LŚ falowała, co sprawiało, że często był zastępowany przez Marien Moreau. Zabrakło miejsca również dla José Trèfle, który był w zeszłym roku trzecim najlepiej punktującym wśród Francuzów (zaraz po Moreau i N'Gapethcie), jak również Pierre'a Pujola, jednak trzeba przyznać, że Rafaël Redwitz - kiedy grał - radził sobie zwykle bardzo dobrze. Jean-François Exiga zmaga się z kontuzją i stąd postanowiono, że doświadczony libero nie weźmie udziału w LŚ 2013. Dodatkowo po pierwszym weekendzie z kadrą pożegnał się Samuele Tuia, wyraźnie przemęczony po trudnym sezonie w rosyjskiej Superlidze. Do meczowej dwunastki po dwóch latach powrócili za to Julien Lyneel, Guillaume Quesque i Mory Sidibé. Come back tego pierwszego był szczególnie imponujący. Lyneel zmienił w pierwszym meczu z Bułgarią Quesque, w kolejnym Tuię, ale już w konfrontacji z Amerykanami wyszedł w pierwszym składzie i miejsca w "szóstce" nie oddał do końca Ligi Światowej.
Jak wyglądały zatem wyjściowe składy w tegorocznej i ubiegłorocznej LŚ? (liczby w nawiasach oznaczają liczbę setów, w których dany zawodnik zagrał od początku)
Liga Światowa 2012: Trèfle (48) - Hardy-Dessources (30) - Toniutti (35) - Moreau (26) - N'Gapeth (33) - Tuia (35) - Grebennikov (35) - łącznie zagrano 48 setów
Liga Światowa 2013: Hardy-Dessources (33) - Toniutti (27) - Lyneel (41) - N'Gapeth (43) - Le Roux (40) - Sidibé (25) - Grebennikov (44) - łącznie zagrano 44 sety
Jak widać, "szóstka", a w zasadzie "siódemka" (wliczając w to libero) Les Bleus na tegoroczną Ligę Światową nieco odbiegała od zeszłorocznego składu. Tuia został zastąpiony przez Lyneela, Moreau grał znacznie mniej (i słabiej) niż w ubiegłym roku, a więcej szans na pokazanie swoich umiejętności dostał Sidibé. Jeśli chodzi o Kévina Le Roux, to zliczenie liczby setów jest tutaj swego rodzaju przekłamaniem, bowiem 24-letni zawodnik na początku Ligi Światowej 2012 był podstawowym środkowym, jednak podczas turnieju w Lyonie (w meczu z Włochami) odniósł kontuzję i przez to nie zagrał już do końca tej imprezy, a do "szóstki" wskoczył - z doskonałym skutkiem - Gérald Hardy-Dessources.
Inne stwierdzenie, które pojawiało się często w kontekście Les Bleus, to odmłodzenie kadry. Wystarczy spojrzeć na cyferki. Średnia wieku wszystkich graczy, którzy wybiegli na boisko w tegorocznej Lidze Światowej w chwili rozpoczęcia rozgrywek wyniosła 24,8 roku (włączając w to także Nicolasa Maréchala, który z powodu kontuzji pleców ostatecznie nie zagrał w meczach z Polską). Dla porównania - w ubiegłym roku średnia ta wyniosła 25,7 roku. Różnica wynosi niemal rok.
fot. FIVB |
Jak zatem ogólnie wyglądała gra Francuzów?
Okres przygotowawczy był udany dla Les Bleus, którzy rozegrali serię sparingów - trzykrotnie zmierzyli się z Niemcami, a następnie dwa razy zagrali z Włochami. Przegrali tylko raz, z zawodnikami trenera Heynena. Oczywiście, mecze towarzyskie to jedno, a walka o punkty to drugie. Początek Ligi Światowej 2013 można było określić mianem małego koszmaru Laurenta Tillie i jego podopiecznych, którzy rozpoczęli od czterech przegranych z rzędu - najpierw z Bułgarią (której zresztą nie potrafią pokonać od września 2011), a następnie ze Stanami Zjednoczonymi.
Bardzo bolesna była porażka w pierwszym meczu z Bułgarią. Francuzi prowadzili w setach 2:1, jednak siatkarze Placiego doprowadzili do tie-breaka, którego rozpoczęli od prowadzenia... 6:0. Gospodarze co prawda wyrównali na 7:7, ale szaleńcza pogoń kosztowała ich dużo sił, co sprawiło, że z boiska zeszli pokonani. Druga konfrontacja z "Lwami" to przegrana w trzech setach. Wydawałoby się, że goście dzielili i rządzili na boisku - w istocie Francuzi przegrali na własne życzenie (może też przez brak szczęścia), bowiem zarówno w pierwszej, jak i w drugiej partii mieli piłki setowe. Gdyby je wykorzystali, mecz potoczyłby się być może zupełnie inaczej.
Po dwumeczu z siatkarzami z Bałkanów przyszedł czas na zmierzenie się z Amerykanami. Długi lot do Tulsy na pewno pozostawił jakiś ślad na dyspozycji Les Bleus. Ci w pierwszym starciu z drużyną Stanów Zjednoczonych - oprócz przegranego 29:27 drugiego seta - nie istnieli. W pozostałych dwóch partiach zdobyli 15 i 16 punktów - ten rezultat doskonale obrazuje to, co działo się w Tulsa Convention Center. Drugi mecz w wykonaniu "Trójkolorowych" wyglądał o wiele lepiej. Siatkarze Laurenta Tillie prowadzili 2:1 w setach, obronili kilka piłek setowych, ale Amerykanie doprowadzili do tie-breaka, w którym okazali się o wiele lepsi. Kolokwialnie mówiąc - Francuzom w pierwszych meczach nie szło. Nie potrafili utrzymywać się na prowadzeniu, popełniali często szkolne błędy. Widoczne były braki na prawym skrzydle. W słabszej formie był Marien Moreau, Mory Sidibé również nie zachwycał w ataku. Brakowało też szczęścia i zimnej krwi.
fot. FIVB |
Les Bleus "odblokowali" się w dwumeczu z Polską, dwukrotnie zwyciężyli 3:2. W Rouen blisko wygranej byli biało-czerwoni, którzy w czwartym secie prowadzili 11:16 (i 1:2 w setach), jednak kapitalne wejście na boisko Toniuttiego i jego dobre serwisy, jak również kilka skutecznych zagrań Moreau sprawiło, że siatkarze z kraju nad Sekwaną odrobili pięciopunktową stratę, wygrali czwartą partię, a następnie cały mecz. W drugim starciu sytuacja nieco się odwróciła. Tym razem "Trójkolorowi" prowadzili 2:1 w setach, ale goście nie poddawali się. W najkrótszej partii lepsi okazali siatkarze Laurenta Tillie - świetnie zagrał skarb Francuzów, czyli Earvin N'Gapeth, a także Nicolas Le Goff.
Bardzo ciekawe były pojedynki "Trójkolorowych" z Brazylijczykami. W pierwszym meczu Canarihnos po dwóch setach prowadzili 2:0, lecz Francuzi doprowadzili do tie-breaka, w którym byli blisko zwycięstwa. Przy stanie 9:12 na boisku pojawili się Wallace oraz William i odmienili losy tego meczu. Nie bez znaczenia był fakt, że Francuzi niemiłosiernie się mylili, atakując m.in. po antence czy też w aut. W piątek z boiska zeszli pokonani, jednak kolejny dzień przyniósł im upragnione zwycięstwo na ziemi brazylijskiej - pierwsze od ponad 20 lat i jednocześnie wciąż dające im matematyczne szanse na awans do Final Six. Bohaterami tego starcia byli oczywiście Earvin N'Gapeth, wspierany w ataku przez Mory Sidibé, dla którego był to chyba najlepszy mecz w reprezentacji.
Ostatecznie Francuzi do Mar del Platy nie zawitali, ale odnieśli dwa zwycięstwa nad Argentyńczykami i pozytywnym akcentem zakończyli tegoroczną edycję Ligi Światowej. W spotkaniach z Albicelestes Francuzi wrócili do swoich nawyków - nie potrafili (oględnie mówiąc) dobić przeciwnika, prowadząc 2:0. Stąd pierwszy mecz zakończył się wynikiem 3:2, a drugi 3:1, choć tak naprawdę oba mogły być wygrane przez Les Bleus bez straty seta, gdyby tylko udało im się utrzymać wysoki poziom gry oraz koncentrację. Trzeba przyznać, że w tym dwumeczu dobrze zagrał Nicolás Uriarte. Jego wejścia sprawiły, że gra gospodarzy ulegała poprawie. Nieźle radził sobie w ataku nie tylko Sebastian Solé, ale także Frederico Pereyra i Bruno Romanutti, lecz w ostatecznym rozrachunku okazało się to za mało, aby pokonać Les Bleus, którzy dwoma triumfami w Salcie zakończyli swój udział w Lidze Światowej 2013.
Wyniki spotkań sparingowych przed Ligą Światową 2013:
Niemcy - Francja 2:3 (25:20, 25:20, 23:25, 16:25, 13:15)
Niemcy - Francja 3:1 (25:22, 25:22, 22:25, 25:18)
Niemcy - Francja 0:3 (16:25, 22:25, 23:25)
Włochy - Francja 1:3 (18:25, 25:19, 14:25, 25:27)
Włochy - Francja 1:3 (26:28, 19:25, 25:20, 23:25)
4 wygrane - 1 porażka | bilans setów 13-7
Wyniki spotkań Ligi Światowej 2013:
Francja - Bułgaria 2:3 (21:25, 25:14, 25:21, 22:25, 11:15)
Francja - Bułgaria 0:3 (24:26, 29:31, 20:25)
Stany Zjednoczone - Francja 3:0 (25:15, 29:27, 25:16)
Stany Zjednoczone - Francja 3:2 (22:25, 25:22, 24:26, 30:28, 15:9)
Francja - Polska 3:2 (25:23, 21:25, 22:25, 25:21, 15:11)
Francja - Polska 3:2 (25:21, 23:25, 25:20, 21:25, 15:13)
Brazylia - Francja 3:2 (25:29, 25:19, 22:25, 21:25, 15:12)
Brazylia - Francja 1:3 (27:29, 25:23, 22:25, 19:25)
Argentyna - Francja 2:3 (18:25, 18:25, 25:17, 25:22, 11:15)
Argentyna - Francja 1:3 (23:25, 20:25, 25:22, 19:25)
5 wygranych - 5 porażek | bilans setów 21-23
5 wygranych - 5 porażek | bilans setów 21-23
* Druga część podsumowania LŚ 2013 ukaże się w przyszłym tygodniu, a w niej subiektywna ocena gry zawodników - każdego z osobna :)