Francuzi, jak wszyscy wiemy, zakończyli Ligę Światową 2013 na 3. miejscu w grupie A, a ich głównymi "motorami napędowymi" byli Earvin N'Gapeth i Julien Lyneel. Obaj znaleźli się w pierwszej trójce najlepszych przyjmujących fazy grupowej. Oprócz odbioru zagrywki mogła podobać się ich gra w obronie, w której błyszczał Jenia Grebennikov. Jak spisali się pozostali siatkarze "Trójkolorowych"? Oto druga część subiektywnego podsumowania.
#2 - Jenia Grebennikov
Liga Światowa 2013 była pierwszą, w której młody libero zagrał od początku do końca na swojej pozycji (w ubiegłym roku Grebennikov wchodził na boisko głównie w celu wykonania trudnej zagrywki podczas turnieju we Florencji, a po rezygnacji Exigi z dalszej gry w LŚ powrócił na swoją nominalną pozycję) i był jedną z trzech najjaśniejszych postaci w drużynie Laurenta Tillie. Wielokrotnie popisywał się doskonałymi obronami, co dało mu 4. miejsce w klasyfikacji najlepiej broniących zawodników fazy grupowej Ligi Światowej. Utrzymywał wysoką formę praktycznie przez całą "Światówkę" i godnie zastąpił Jeana-Francois Exigę. Być może również na zbliżających się Mistrzostwach Europy 23-letni siatkarz znajdzie się w podstawowym składzie Les Bleus.
#3 - Gérald Hardy-Dessources
Patrząc wyłącznie na statystyki, Liga Światowa 2013 dla tego środkowego mogłaby wydawać się nieco gorszą niż poprzednia edycja. Gérald Hardy-Dessources dostawał o wiele mniej piłek niż rok temu, ale większość jego ataków okazała się skuteczna. W bloku bywało różnie - raz gorzej, raz lepiej, zwłaszcza w zwycięskim boju z Brazylią, w którym pięciokrotnie zatrzymał Canarinhos i przy okazji dostał przydomek "profesor Dessources" od duetu polskich komentatorów. Ogólnie Hardy-Dessources zagrał całą Ligę Światową równo, bez większych wahań formy - wyłączając pierwsze starcie z Brazylią (3:2), w którym został w 2 secie zmieniony przez Nicolasa Le Goffa. Niestety, turniej dla 30-letniego środkowego zakończył się przedwcześnie, bowiem w pierwszym starciu z Argentyną nabawił się kontuzji kostki (na szczęście niegroźnej).
fot. FIVB |
#5 - Rafael Redwitz
Wygrał rywalizację z Pierrem Pujolem, a następnie przez całą Ligę Światową walczył o miejsce w wyjściowym składzie z Benjaminem Toniuttim. Ostatecznie Brazylijczykowi z francuskim paszportem przypadła rola dżokera, z której wywiązywał się naprawdę bardzo dobrze. W podstawowej "szóstce" rozpoczął tylko trzy spotkania i spisywał się w nich świetnie. Wcale nie grał gorzej od Toniuttiego, a w wielu momentach imponował opanowaniem i doświadczeniem. Wielokrotnie zaskakiwał przeciwników kiwkami (które - szczerze mówiąc - są raczej rzadkie w wykonaniu "Tottiego"). Najbardziej utkwił mi w głowie mecz z Polską w Rouen, podczas którego "Rafa" posłał trzy asy serwisowe, również nie bał się walczyć na siatce z biało-czerwonymi. Wygląda na to, że Laurent Tillie będzie miał w składzie trzeciego solidnego rozgrywającego, a tym samym kłopoty bogactwa.
#6 - Benjamin Toniutti
Toniutti na dobre zadomowił się w pierwszej "szóstce" Les Bleus - w wyjściowym składzie znalazł się siedmiokrotnie. Dla rozgrywającego reprezentacji Francji tegoroczna Liga Światowa była wyjątkowa, bowiem został mianowany kapitanem drużyny. Dla "Tottiego" nie jest to nowość, bowiem pełnił tą funkcję również w młodzieżowych reprezentacjach Francji oraz w swoim byłym już klubie. Doskonale poradził sobie z ciążącą na nim odpowiedzialnością. Jeśli chodzi o postawę na boisku, to mam wrażenie, że rozgrywał mniej piłek do swoich środkowych niż podczas Ligi Światowej 2012; częściej wybierał N'Gapetha i Lyneela niż Hardy-Dessourcesa i Le Roux. Niemniej Toniutti utrzymywał niezły poziom gry, a najlepiej zapamiętałam jego pojedynczy blok na Svetoslavie Gotsevie (również Zbigniew Bartman zlekceważył tego mierzącego nieco ponad 180 cm zawodnika i także nadział się na jego pojedynczy blok) oraz trudne serwisy w spotkaniu z Polską w Rouen
#8 - Marien Moreau
Najprawdopodobniej o Lidze Światowej 2013 ten potężnie zbudowany atakujący chciałby jak najszybciej zapomnieć. Spisywał się słabiej niż rok wcześniej, kiedy był - obok N'Gapetha - najlepiej punktującym wśród Francuzów. Chyba najlepiej (jeśli można takiego stwierdzenia użyć) prezentował się w spotkaniach z Polską. Mnie w pamięci utkwiła jego postawa w meczu w Rouen, kiedy Francuzi przegrywając 11:16 (w setach 1:2) ruszyli do szaleńczej pogoni za biało-czerwonymi. Wówczas świetnie zagrywał Toniutti, ale Moreau pomagał w bloku i skutecznie atakował, co pozwoliło "Trójkolorowym" na odrobienie strat, a następnie na wygranie całego spotkania. Niestety, pozostałe spotkania w wykonaniu Marien Moreau przypominały bardziej walkę z samym sobą, niekoniecznie z rywalem. Pozostaje wierzyć, że do czasu Mistrzostw Europy 29-letniemu atakującemu uda się znaleźć formę sprzed roku.
fot. FIVB |
#11 - Julien Lyneel
Według mnie odkrycie tegorocznej Ligi Światowej. Lyneel co prawda w szerokiej kadrze Francji znajduje się od dwóch lat, grał w LŚ 2011, pojechał także na ME 2011, jednak dopiero teraz udało mu się przebojem wedrzeć do wyjściowego składu Les Bleus. 23-letni siatkarz przez cały turniej świetnie radził sobie z odbiorem zagrywki, co zaowocowało 3. miejscem w klasyfikacji najlepiej przyjmujących. Jednocześnie Julien Lyneel okazał się najskuteczniejszym atakującym w drużynie francuskiej (nieco ponad 46% skuteczności). Leworęczny zawodnik dał się poznać również jako odważny, a momentami dość szalony siatkarz. Jego skok przez stoliki dla statystyków w meczu z Polską z pewnością pozostanie w pamięci wielu przez długi czas. Również w spotkaniach z Brazylią czy Argentyną nie wahał się biec za piłką, nie zważając na przeszkody w postaci chociażby ławek dla rezerwowych.
#12 - Earvin N'Gapeth
Odkąd Philippe Blain zdecydował się przywrócić Earvina N'Gapetha do kadry Francji (czyli od ME 2011), siatkarz ten pozostaje zdecydowanie filarem zespołu znad Sekwany. Pomimo stosunkowo młodego wieku jest najprawdopodobniej największą gwiazdą Les Bleus. Tegoroczną Ligę Światową rozpoczął - jak na siebie - niemrawo, jednak już mniej więcej od drugiego meczu ze Stanami Zjednoczonymi złapał wysoką formę, której apogeum przypadło na konfrontacje z Polską i Brazylią. Earvin N'Gapeth był jednym z najlepszych zawodników w całej fazie interkontynentalnej Ligi Światowej. Dlaczego? Okazał się najlepszym przyjmującym po rozgrywkach grupowych (62,3% skuteczności), a jednocześnie piątym wśród najlepiej punktujących z pokaźnym dorobkiem 190 "oczek" - trzeba przy tym pamiętać, że często kończył akcje z bardzo niewygodnych piłek. Co ciekawe, N'Gapetha w tej klasyfikacji wyprzedziło czterech siatkarzy grających na pozycji atakującego. Biorąc pod uwagę fakt, że 22-letni Francuz był bardzo "eksploatowany" również w przyjęciu, tak wysoka pozycja w obu rankingach sprawia, że mógłby walczyć spokojnie o miano MVP całych rozgrywek.
#14 - Nicolas Le Goff
Najmłodszy z Les Bleus nie miał zbyt wielu okazji do pokazania swoich umiejętności, jednak kiedy meldował się na boisku, był trudny do zatrzymania. Potężnie zbudowany środkowy pojawiał się w konfrontacjach z Bułgarią, Stanami Zjednoczonymi, Brazylią, zagrał również w Tuluzie przeciwko Polsce... Najwięcej czasu na parkiecie spędził jednak w argentyńskiej Salcie, głównie niejako z przymusu, bowiem kontuzji nabawił się Gérald Hardy-Dessources. Zastępstwo wypadło doskonale. W obu konfrontacjach z podopiecznymi Javiera Webera Le Goff zdobył po 11 punktów, ale to w drugim spotkaniu zagrał nieco lepiej, był bardziej widoczny i przyprawiał o ból głowy nieskutecznie próbujących go powstrzymać argentyńskich środkowych (udało się im to dopiero pod koniec trzeciego seta). Le Goff udowodnił tym samym, że jego obecność w kadrze Francji raczej nie jest przypadkowa.
#16 - Kévin Tillie
Dla Tillie początek Ligi Światowej 2013 był stracony, bowiem przyjmujący zdawał egzaminy w Stanach Zjednoczonych. Do drużyny dołączył mniej więcej w połowie turnieju, trenował z kadrą przed meczami z Polską, ale ostatecznie w nich nie zagrał. Poleciał z drużyną do Ameryki Południowej, zastępując Nicolasa Maréchala, którego dopadła kontuzja. Tillie pokazał się dopiero w ostatnim meczu Ligi Światowej przeciwko Argentyńczykom. W czwartym secie zastąpił Juliena Lyneela i kapitalnymi akcjami (zwłaszcza wspaniałymi trzema blokami) odwrócił losy tej partii, a w konsekwencji całego meczu. Albicelestes byli "na gazie" i bardzo możliwe, że gdyby nie doskonałe wejście Tillie, doprowadziliby do tie-breaka.
#20 - Kévin Le Roux
Jeśli chodzi o tego rosłego środkowego, to najbardziej w pamięci utkwiła mi jego nieporadność w polu zagrywki w przegranym meczu z Brazylijczykami. Zupełnie nie wiem dlaczego, bo przecież N'Gapeth mylił się w tamtym spotkaniu częściej niż jego kolega z drużyny. Le Roux przez całą Ligę Światową był nijaki - niby nie prezentował się jakoś specjalnie źle, ale nie można powiedzieć, żeby "Światówka" była wybitna w jego wykonaniu. Mam wrażenie, że jego potencjał gry z krótkiej nie został należycie wykorzystany. Kévin Le Roux ma duże możliwości, zwłaszcza w ataku (i właśnie na pozycji atakującego spędził niemal cały sezon klubowy) i mógł stać się jedną z największych gwiazd Les Bleus. Podczas LŚ 2012 - co może być trudne do uwierzenia - trzecim najlepiej punktującym Francuzem był środkowy, José Trèfle, który łącznie zdobył tylko o 3 punkty mniej niż Moreau i N'Gapeth. Myślę, że Le Roux byłby w stanie dorównać starszemu koledze po fachu. Może kolejny turniej pozwoli 24-letniemu środkowemu rozwinąć skrzydła.
#21 - Mory Sidibé
Ciemnoskóry atakujący sporadycznie pojawiał się na boisku podczas Ligi Światowej 2011, a mówiąc konkretniej - zagrał w czterech meczach i zdobył 1 punkt. W tym roku stał się etatowym bombardierem Francuzów. Oczywiście, nie oznacza to automatycznie, że Sidibé grał nadspodziewanie dobrze. Forma tego niezwykle skocznego zawodnika falowała. Niestety, częściej zdarzały mu się przestoje, ale bywały momenty, w których 26-latek grał naprawdę dobrze. Bodaj najlepszy mecz w dotychczasowej reprezentacyjnej karierze rozegrał przeciwko Brazylijczykom (1:3), w trakcie którego kończył mniej więcej co drugą piłkę i zdobył 18 punktów. Można się przyczepić, że Sidibé często bił na oślep przed siebie, nie zawsze z dobrym skutkiem. Wciąż jednak radził sobie lepiej od Marien Moreau.
Guillaume Quesque i Samuele Tuia grali zbyt mało, żeby można było ich w jakikolwiek sposób ocenić. Obaj zdobyli po 2 punkty, pojawili się w czterech setach. Ktoś mógłby powiedzieć - "hola, hola! Kévin Tillie zagrał tylko w trzech partiach!". To prawda, jednak pojawienie się na boisku Tillie sprawiło, ze gra Les Bleus zdecydowanie się poprawiła, dlatego poświęciłam mu osobny akapit. Nicolas Maréchal to chyba największy pechowiec tegorocznej Ligi Światowej. Zastąpił Samuele Tuię, ale nie zdążył pojawić się na boisku, bo odniósł kontuzję pleców.