piątek, 27 września 2013

Mory Sidibé: Cały zespół dał z siebie wszystko

Francja po momentami heroicznej walce z Rosją pożegnała się z Mistrzostwami Europy i zajęła 5. miejsce w klasyfikacji generalnej. Les Bleus mieli duże kłopoty z przyjęciem bardzo silnych zagrywek mistrzów olimpijskich, przez co nie potrafili wyprowadzać swojej skutecznej akcji. - Skupialiśmy się na tym, żeby Rosja nam nie "odjechała" na kilka punktów. Nie było łatwo, zabrakło nam siły w ataku - powiedział po meczu atakujący Francji, Mory Sidibé.

fot. FFVB



Już wiemy, że to był wasz ostatni mecz na tegorocznych Mistrzostwach Europy. Rosja okazała się dla was zbyt silna. Potężne zagrywki Sbornej sprawiły, że mieliście ogromne kłopoty w przyjęciu.

Mory Sidibé: - Tak. Nasi rywale byli niesamowici, jeśli chodzi o serwis. Było nam bardzo trudno zdobyć jakiekolwiek punkty, kiedy Rosjanie zagrywali. To były bardzo mocne serwisy, które było nam ciężko odebrać, stąd pojawiły się kłopoty w przyjęciu. Oni radzili sobie lepiej w odbiorze od nas. Myślę, że to zadecydowało w dużej mierze o takim, a nie innym wyniku spotkania. Słabe przyjęcie to element, którym przegraliśmy konfrontację z Rosjanami. W innych elementach graliśmy nie najgorzej, ale to było stanowczo za mało, aby ograć Rosjan.

W drugim secie udało wam się jednak pokonać Sborną wysoko, bo 25:17. Co, twoim zdaniem, zadecydowało o tym, że nie udało wam się utrzymać na fali?

- Nie uważam, żebyśmy grali gorzej. Dwa ostatnie sety były tak naprawdę bardzo zacięte. Od początku naciskaliśmy na Rosjan. Staraliśmy się dotrzymywać im kroku. Skupialiśmy się na tym, żeby Rosja nam nie "odjechała" na kilka punktów. Nie było łatwo, zabrakło nam siły w ataku. 

W tym meczu naprawdę dobrze zagrali dwaj zawodnicy - Earvin Ngapeth oraz Julien Lyneel. 

- Zgadam się, to był bardzo fajny mecz w ich wykonaniu, ale tak naprawdę cały zespół dał z siebie wszystko. Niestety, to nie wystarczyło. Lyneel i Ngapeth to bardzo młodzi siatkarze, bardzo utalentowani. Zrobili wszystko, żeby odwrócić losy tego meczu.

Ty sam pojawiłeś się na boisku w czwartej partii, zmieniając nie najlepiej grającego Antonina Rouziera. Początkowo Rosjanie mieli spory kłopot z rozszyfrowaniem twojej gry.

- Takie zmiany to część naszej gry. Jesteśmy zespołem złożonym z czternastu graczy, każdy z nas musi być gotowy, żeby wejść na boisko i wspomóc kolegów. Dzięki Bogu początek tego seta był bardzo dobry w moim wykonaniu (uśmiech). Okazało się, że było to niewystarczające do odniesienia zwycięstwa. 

fot. FFVB

Chciałabym zapytać również o inne rzeczy. W tym sezonie podczas Ligi Światowej pod nieobecność kontuzjowanego Antonina Rouziera i będącego w słabej dyspozycji Marien Moreau stałeś się podstawowym atakującym Francuzów. Jak do tego podchodzisz?

- Nie mogę powiedzieć, że byłem jakoś szczególnie zaskoczony takim obrotem spraw. Byłem przecież częścią drużyny, musiałem być przygotowany na to, że w każdej chwili mogę pojawić się na boisku. Nie ma znaczenia, kto z nas będzie grał. To zależy od tego, w jakiej formie się znajduje i to decyduje o tym, który z nas znajdzie się na parkiecie.

Ty sam zagrałeś w wielu krajach. Oczywiście, we Francji, ale także we Włoszech, Turcji czy Słowenii...

- W Belgii również grałem (uśmiech).

Jakie są różnice między tymi ligami?

- Niektóre z tych lig są bardziej "turystyczne", a niektóre bardzo silne, w których występują bardzo mocni gracze. Wtedy gra się naprawdę trudno. Najtrudniejszą pod względem fizycznym ligą, w której występowałem, jest oczywiście liga włoska. Liga belgijska również nie należy do najłatwiejszych lig.

Zostajesz w ACH Volley Ljubljana na kolejny sezon?

- Nie, nie... Odchodzę z tego klubu. 

Swego czasu w Polsce pojawiły się plotki, że jesteś bliski podpisania kontraktu z Czarnymi Radom. Jak było naprawdę?

- Nie, to były tylko niesprawdzone pogłoski wymyślone przez dziennikarzy. Nie było nigdy takiego tematu.

* z Mory Sidibé rozmawiałam w Gdańsku podczas Mistrzostw Europy 2013

0 komentarze to “Mory Sidibé: Cały zespół dał z siebie wszystko”

Prześlij komentarz