niedziela, 29 grudnia 2013

Ligue A Masculine na półmetku. Ajaccio największym zaskoczeniem.

Za nami trzynaście kolejek Ligue A mężczyzn. W ciągu dwóch miesięcy aż pięć z czternastu drużyn obejmowało fotel lidera, a tym niektóre - jak ekipy z Ajaccio i Chaumont - po raz pierwszy w historii. Na półmetku rywalizacji najlepsze okazało się Paris Volley. 


Paris Volley zgromadziło na swoim koncie 28 punktów i wygrało dziesięć z trzynastu rozegranych spotkań. To najlepsze osiągnięcie spośród wszystkich drużyn Ligue A. W Paryżu bardzo szybko zaaklimatyzował się Marko Ivović i głównie to jemu wicemistrzowie kraju zawdzięczają to, że w tym momencie znajdują się na szczycie ligowej tabeli. Serb wziął na swoje barki ciężar gry w ataku. Kończył większość piłek, jakie otrzymywał od Guillermo Hernána. Łącznie Ivović atakiem zdobył 235 pkt, najwięcej spośród wszystkich zawodników grających w Ligue A. Ekipa Doriana Rougeyrona miała również w pierwszej części rundy zasadniczej sporo szczęścia w nieszczęściu, bowiem po kontuzji atakującego Gorana Maricia do drużyny dołączył Mory Sidibé. Reprezentant Francji nieco odciążył Marko Ivovicia, w wielu spotkaniach grał naprawdę dobrze i, podobnie jak Serb, stanowił o sile Paris Volley. Sidibé pojawił się na boisku w ośmiu ligowych spotkaniach, łącznie zdobył do tej pory 154 pkt, co daje średnią nieco ponad 19 pkt na mecz. Należy również docenić grę doskonale znanego polskim kibicom Ardo Kreeka. Ręce Estończyka wielokrotnie okazywały się ścianą nie do przejścia dla rywali zza siatki. Przekonali się o tym zwłaszcza siatkarze z Sète, którzy ośmiokrotnie nie dali rady sforsować bloku Kreeka.

Paris Volley. fot. cev.lu


GFCO Ajaccio to chyba największe zaskoczenie tego sezonu Ligue A. Drużyna, dla której do tej pory największym osiągnięciem w lidze było 10. miejsce po fazie zasadniczej (zajęte zresztą w ubiegłym sezonie) po trzynastu kolejkach jest wiceliderem francuskiej ekstraklasy. Ajaccio ma dokładnie tyle samo punktów na koncie, co Paris Volley, ale przegrało o jeden mecz więcej niż rywale ze stolicy. Przez chwilę zawodnicy z Korsyki byli nawet liderem LAM, na razie jednak muszą się zadowolić 2. miejscem. Bodaj najważniejszą postacią w drużynie Frédérica Ferrandeza był macedoński atakujący – Jovica Simovski. To bardzo pewny siatkarz, atakujący ze skutecznością oscylującą w granicach 50%. Być może Ajaccio grałoby jeszcze lepiej i skuteczniej, gdyby nie kontuzja Anttiego Siltali. Fiński przyjmujący przez uraz stracił dużą część sezonu, ale jest już zdrowy i po turnieju kwalifikacyjnym do MŚ 2014 powinien pomóc Ajaccio w odnoszeniu kolejnych zwycięstw. Siltalę całkiem udanie zastępował 23-letni Florian Lacassie, który z Emmanuelem Ragondetem stworzył dobry duet przyjmujących. 

GFCO Ajaccio. fot. lnv.fr


Tours VB niezbyt udanie rozpoczęło sezon, głównie za sprawą kontuzji, jakie trapiły najlepszą francuską drużynę ostatnich lat. W pierwszych meczach z powodu urazu stawu skokowego nie mógł zagrać kluczowy siatkarz w ekipie Mauricio Paesa, czyli David Konečný. Dodatkowo problemy z palcem miał rozgrywający Nuno Pinheiro. Czeskiego bombardiera w tamtym czasie zastępowali Nicolas Hoag i Soané Falafala, zaś grą kierował Maxime Dillies. Tours początkowo spisywało się poniżej oczekiwań. Po 4. kolejce zajmowało dość odległą, bo dopiero ósmą lokatę. Wówczas do gry na pełnych obrotach powrócił David Konečný, a pozycja TVB zdecydowanie się poprawiła. Nie oznacza to jednak, że Tours swoją trzecią lokatę po trzynastu kolejkach zawdzięcza tylko i wyłącznie temu świetnemu atakującemu, bowiem w wielu meczach swoją klasę pokazywał rodak Konečnego – Kamil Baránek. Dość boleśnie przekonali się o tym zawodnicy Montpellier, którzy mieli spory kłopot z powstrzymaniem Czecha (w tamtym spotkaniu Baránek zdobył aż 29 pkt). Kiedy trzeba było, do gry włączali się również Jason Jablonsky oraz Kévin Klinkenberg. Tours VB w drugiej części sezonu zapewne będzie chciało wskoczyć na pozycję lidera i utrzymać się na szczycie aż do fazy play-off. Czy to się uda, zobaczymy już w 2014 roku.

Tours VB. fot. cev.lu


Beauvais Oise UC po połowie rundy zasadniczej zostało sklasyfikowana na wysokim, czwartym miejscu. Drużyna z Pikardii przed sezonem przeszła metamorfozę. W klubie zostało zaledwie trzech siatkarzy – Jiří Kral, Ondřej Hudeček i Achilleas Papadimitriou. Stanowisko trenera BOUC objął doskonale znany kibicom siatkówki Emanuele Zanini, obecny szkoleniowiec reprezentacji Turcji, który wcześniej współpracował m.in. z kadrą Słowacji. Chyba najgłośniejszym transferem Beauvais było podpisanie umowy z Frankiem Depestele, który pod koniec października odniósł kontuzję. Uraz wykluczył Belga z gry przez półtora miesiąca. Na jego miejsce ściągnięto Nico Freriksa, który udanie zastąpił starszego kolegę po fachu. W awansie do ścisłej czołówki i utrzymaniu się w „czubie” tabeli największy udział miał kapitalnie grający Bram Van Den Dries, który spokojnie może aspirować do tytułu najlepszego atakującego Ligue A. 23-letni Belg nie tylko zdobył najwięcej punktów ze wszystkich siatkarzy francuskiej ekstraklasy, ale również przewodzi w klasyfikacji najlepiej zagrywających i nieźle daje sobie radę w bloku (31 pkt tym elementem). Póki co Beauvais zajmuje 4. miejsce, ale to może się zmienić, bowiem 8 stycznia podopieczni Zaniniego grają zaległy mecz 13. kolejki LAM z Chaumont.

Beauvais OUC. fot. lnv.fr


Chaumont VB 52, podobnie jak Beauvais, przeszło sporą zmianę pod względem personalnym i – tak, jak w przypadku rywali z Pikardii – również ekipie z Górnej Marny „przemeblowanie” wyszło na dobre. Bartosza Janeczka zastąpił młody łotewski atakujący – Hermans Egleskalns. Trzeba przyznać, że zatrudnienie 23-latka było bardzo dobrym posunięciem zarządu CVB52. Atakujący imponująco rozpoczął sezon, zdobywał ponad 20 pkt w każdym meczu, później nieco zwolnił tempo. Bardzo dobrze prezentował się ściągnięty z Noliko Maaseik (podobnie jak Egleskalns) Nathan Wounembaina oraz były siatkarz Arago de Sète - José Trèfle. Zwłaszcza w meczu przeciwko Spacer’s de Toulouse (3:2) Wounembaina i Trèfle pokazali się ze swojej najlepszej strony, zdobywając odpowiednio 19 i 20 pkt (należy przy tym pamiętać, że 32-letni Trèfle jest środkowym, tak więc jego osiągnięcie robi wrażenie). Cała drużyna Nikoli Matijaševicia grała bardzo dobrze, co zaowocowało objęciem fotela lidera Ligue A po 6. kolejce. Chaumont na szczycie tabeli utrzymywało się jedynie przez dwa tygodnie (tj. przez cztery kolejki) – to był jak dotąd największy sukces ekipy z Górnej Marny w historii. 

Chaumont VB 52. fot. lnv.fr


Nantes Rezé MV miało bardzo trudny początek sezonu, podobnie jak kilka innych zespołów (m.in. Sète czy Narbonne), co mogło wynikać z tego, że jak wiele innych ekip, przewietrzyło szatnię. W drużynie pozostali tylko trzej środkowi (Holubec, Fernández i Aguenier), atakujący (Ibán Pérez) i trener. Do klubu dołączył Štefan Chrtianský, który poprzedni sezon spędził w kwadracie dla rezerwowych w Trentino Volley. Początkowo jego forma falowała, świetne mecze przeplatał gorszymi, ale obecnie jego dyspozycja się ustabilizowała. Przyjmujący wraz z kapitalnym Hiszpanem Ibánem Pérezem jest filarem NRMV, Bardzo dobrze spisuje się również środkowy Aleš Holubec. Nantes Rezé potrzebowało nieco czasu, żeby odnaleźć dobrą formę, ale wydaje się, że drugą część rundy zasadniczej powinna być dla podopiecznych Martina Demara o wiele lepsza niż pierwsza.

Nantes Rezé MV. fot. lnv.fr


Montpellier AVUC miało być ekipą, która będzie walczyć o mistrzostwo Francji. Podopieczni Philippe’a Blaina rozpoczęli sezon dość słabo. W tej chwili zajmują 7. miejsce w klasyfikacji generalnej, a do czołowej trójki tracą sześć punktów. Siła Montpellier oparta jest na reprezentantach Francji, z których najbardziej wyróżnia się Julien Lyneel. Urozmaicone ataki francuskiego przyjmującego wielokrotnie siały popłoch w defensywie rywali, trudno również było go zatrzymać blokiem. Leworęczny zawodnik w tym momencie jest najlepiej punktującym siatkarzem w ekipie Blaina. Na słowa uznania zasłużył również Philip Schneider. Austriacki środkowy ze względu urazy Ivána Castellaniego (który nie jest już siatkarzem Montpellier) i Jordana Corteggianiego musiał zagrać na pozycji atakującego i radził sobie wspaniale. Trzeba również docenić grę dwóch innych środkowych – Francka Lafitte oraz nieco młodszego Nicolasa Le Goffa, których bloki wielokrotnie były niezwykle skuteczne. Jeśli w Montpellier sprawdzi się nowy atakujący, Maurice Torres, a Lyneel utrzyma wysoką skuteczność ataku, to MAVUC może w drugiej części sezonu „odpalić” i włączyć się w walkę o czołową trójkę.

Montpellier Agglomération Volley UC. fot. lnv.fr


Narbonne Volley prowadziło zupełnie inną politykę transferową niż większość drużyn. Skład zespołu trenera Medei nie uległ większym zmianom, ale Les Centurions początkowo grali tak, jakby byli ekipą zbudowaną z zawodników, którzy po raz pierwszy występują razem w jednej drużynie. Przez dłuższy czas siatkarze z Narbony zajmowali miejsca, które oznaczały spadek do niższej ligi, a więc 13. i 14., jednak potrafili wspiąć się nawet w tych bardzo trudnych momentach na wyżyny swoich możliwości i w trzech setach pokonać Paris Volley, które wówczas było liderem ligi (co więcej, to była jedyna drużyna, która ograła paryżan za trzy punkty). Forma Narbonne pod koniec roku zaczęła jednak rosnąć i w tym momencie podopieczni Giampaolo Medei sklasyfikowani są na 8. miejscu. Podobnie jak w poprzednim sezonie, za siłę ataku Narbonne Volley odpowiadał hiszpański atakujący – Guillermo Falasca wspierany przez swojego rodaka – Gustavo Delgado. Bardzo dobrze w bloku radzili sobie środkowi Narbonne – ściągnięty z Sète Jean-Philippe Sol (który w 2. kolejce LAM zdobył aż 12 punktów tym elementem!) i Georgios Petréas

Narbonne Volley. fot. lnv.fr


Spacer’s de Toulouse po niezbyt satysfakcjonującym wyniku osiągniętym w poprzednim sezonie (12. miejsce) dokonało kilku zmian w składzie – ściągnięto m.in. Danaila Milusheva oraz André Radtke. Zwłaszcza Brazylijczyk pokazał się z dobrej strony, szczególnie skuteczny był w bloku, którym do tej pory zdobył 43 pkt (jeden z najlepszych wyników w Ligue A). Na największą gwiazdę ekipy z Tuluzy wyrósł jednak 20-letni Thibault Rossard, który pod koniec lata wywalczył z kolegami 4. miejsce na MŚJ, a sam zdobył nagrodę indywidualną dla najlepszego skrzydłowego. Rossard w pewnym momencie zastąpił w ataku Milusheva i radził sobie równie dobrze, jak na pozycji przyjmującego. Drużyna trenera Énarda kiepsko rozpoczęła ten sezon, przez dłuższy czas znajdowała się w „ogonie” tabeli, jednak końcówka pierwszej części rundy zasadniczej przyniosła znaczną poprawę. Dzięki serii cennych zwycięstw kolejno nad Saint Nazaire, Narbonne, Cannes i Rennes drużynie z Tuluzy udało się przesunąć na 8. lokatę. W ostatniej kolejce 2013 roku o jedno „oczko” Spacer’s wyprzedziło Narbonne Volley i stąd w tym momencie podopieczni Énarda znajdują się na 9. miejscu, dającym duże nadzieje na walkę o play-offy.

Spacer's de Toulouse. fot. lnv.fr


Arago de Sète to kolejna drużyna, która mocno się zmieniła. Z podstawowego składu z poprzedniego sezonu pozostali jedynie Lukas Bauer (który ze względu na pękniętą kość dłoni zaczął później sezon) i Frédéric Barais. Les Panthères Roses na papierze wyglądali na ciekawą drużynę, lecz na boisku często przypominali dzieci we mgle, tracili mozolnie wypracowane kilkupunktowe przewagi, zwłaszcza w końcówkach setów. Dodatkowym policzkiem dla Arago była pierwsza od roku 2010 porażka w derbach z Montpellier. Sezon Sète rozpoczęło fatalnie, najdłużej ze wszystkich drużyn Ligue A czekało na pierwszy triumf. W pewnym momencie wydawało się, że podopieczni trenera Duflos zaczynają łapać formę, bowiem udało im się zwyciężyć w kolejnych trzech meczach ligowych i postraszyć ówczesnego lidera – Chaumont, ale ostatecznie skończyło się na dopiero 10. lokacie w tabeli i tylko czterech wygranych spotkaniach. Nieźle po powrocie do Ligue A radził sobie Lars Lorsheijd, nie najgorzej grali również Pavel Bartík oraz Keith Pupart, lecz było to za mało, aby myśleć o walce z najlepszymi drużynami LAM.

Arago de Sète. fot.lnv.fr


Saint Nazaire VB Atlantique, które pod względem personalnym ustępowało innemu beniaminkowi – ASUL Lyon, w ostatecznym rozrachunku zostało sklasyfikowane nieco wyżej niż podopieczni Silvano Prandiego. SNVBA przez pewien czas było „czerwoną latarnią” Ligue A, jednak dzięki wygranym meczom ze wspomnianym Lyonem oraz Cannes zajęło 11. miejsce po pierwszej części rundy zasadniczej. Znacznie przyczynili się do tego dwaj zawodnicy – Lévi Alves Cabral i Murphy Troy, którzy byli najlepiej punktującymi w drużynie Gillesa Gosselina. Brazylijczyk nie tylko skutecznie atakował, lecz równie udanie zagrywał, o czym zapewne będą pamiętać zawodnicy Chaumont (w zwycięskim starciu z CVB52 Cabral posłał sześć asów serwisowych). Trzeba również docenić postawę Michaela Andrei. Samo SNVBA, choć sklasyfikowane na 11. pozycji, do czołowej ósemki traci zaledwie trzy „oczka”. Jest więc szansa, że tegoroczny beniaminek włączy się w walkę o fazę play-off.

Saint Nazaire VB Atlantique. fot. lnv.fr


AS Cannes, chociaż dokonało bardzo ciekawych ruchów na rynku transferowym, nie może uznać pierwszej części rundy zasadniczej za udaną. Sam początek w wykonaniu siatkarzy z Lazurowego Wybrzeża był naprawdę dobry – Cannes po 1. kolejce było liderem Ligue A, ale później było już tylko coraz gorzej. Zarząd klubu nie czekał i postanowił zwolnić trenera Christophe’a Meneau. Francuza miał zastąpić Igor Kolaković, jednak ze względu na kłopoty z dokumentami szkoleniowiec nie mógł od razu zacząć pracy w Cannes. Drużyna z południa Francji, mimo że nie spisywała się na miarę oczekiwań, potrafiła walczyć do samego końca i wygrywać z teoretycznie silniejszymi ekipami (3:1 z Tours VB czy 3:2 z GFCO Ajaccio, choć siatkarze z Korsyki prowadzili już 0:2 w setach i 12:16 w trzeciej partii). Głównym motorem napędowym w Cannes był oczywiście grający na pozycji atakującego Ludovic Castard. Dobrze radził sobie również Guillaume Samica, ale nie wystarczyło to do zajęcia lepszego miejsca na tym etapie zmagań w Ligue A.

AS Cannes. fot. lnv.fr


Rennes Volley 35 mocno zmieniło się w porównaniu do zeszłego sezonu. Do klubu z Bretanii dołączyło wielu ciekawych zawodników, m.in. atakujący Arvydas Mišeikis, który w ubiegłym sezonie był jednym z najlepszych graczy Avignon VB, Metodi Ananiev, Alexis González oraz Yannick Bazin. Rennes sezon zaczęło bardzo dobrze, po trzech kolejkach było wiceliderem Ligue A i miało dużą szansę na objęcie prowadzenie w ekstraklasie. Tak się jednak nie stało, a podopieczni Borisa Grebennikova od tego momentu grali już coraz gorzej. Na domiar złego, pod koniec listopada głównodowodzący grą drużyny z Bretanii – Yannick Bazin – odniósł kontuzję lewego kolana, która nadal uniemożliwia mu powrót na boisko. Byłego reprezentanta Francji zastępował David Guelle. Choć wciąż na swoim dobrym poziomie grał Arvydas Mišeikis, Rennes przegrywało mecz za meczem. Po trzynastu kolejkach ekipa Grebennikova zajmuje przedostatnie, 13. miejsce z zaledwie trzema zwycięstwami na koncie i będzie musiało w nadchodzącym roku walczyć o utrzymanie w Ligue A, podobnie jak Lyon.

Rennes Volley 35. fot. lnv.fr


Wydawało się, że ASUL Lyon będzie jednym z czarnych koni tego sezonu Ligue A. Klub zatrudnił bardzo dobrego szkoleniowca – Silvano Prandiego. Do drużyny dołączyli również znani siatkarze – Teodor Salparov, Simon Tischer i Vlado Nikolov. Na samym początku sezonu Lyon ograł Tours VB na wyjeździe i wydawało się, że drużyna Prandiego może namieszać w lidze. Nic bardziej mylnego. Na początku listopada kontuzji nabawił się Vladimir Nikolov (Bułgar wrócił dopiero w połowie grudnia), ale udanie zastępował go Srdjan Ristic. Kłopotów ze zdrowiem nie uniknęli również Salparov i Slavev. Pod koniec listopada w meczu z Arago de Sète Simon Tischer odniósł kontuzję prawego nadgarstka i wciąż nie wrócił go gry. Te kłopoty zdrowotne miały duży wpływ na niezbyt dobrą postawę ASUL Lyon, które na półmetku rundy zasadniczej zajmuje ostatnią, 14. lokatę.

ASUL Lyon. fot. lnv.fr


Klasyfikacja generalna po 13. kolejce Ligue A Masculine:

1. Paris Volley - 28 pkt
2. GFCO Ajaccio - 28 pkt
3. Tours VB - 27 pkt
4. Beauvais Oise UC - 23 pkt *
5. Chaumont VB 52 - 23 pkt *
6. Nantes Rezé MV - 22 pkt
7. Montpellier UC - 21 pkt
8. Narbonne Volley - 17 pkt
9. Spacer's de Toulouse - 16 pkt
10. Arago de Sète - 15 pkt
11. Saint Nazaire VB Atlantique - 14 pkt
12. AS Cannes - 13 pkt
13. Rennes Volley 35 - 13 pkt
14. ASUL Lyon - 10 pkt


* Chaumont i Beauvais mają do rozegrania jeden zaległy mecz (8 stycznia 2014)

0 komentarze to “Ligue A Masculine na półmetku. Ajaccio największym zaskoczeniem.”

Prześlij komentarz