Francja wciąż utrzymuje dobrą dyspozycję i zdała test - wygrała oba mecze z Niemcami. O ile w pierwszym meczu podopieczni Vitala Heynena praktycznie nie istnieli, tak w drugim postawili poprzeczkę już o wiele wyżej i zmusili Les Bleus większego wysiłku. Niewiele brakowało, a w niedzielę "Trójkolorowi" straciliby przynajmniej jeden punkt.
Po trzech tygodniach Ligi Światowej Francja ma na swoim koncie komplet zwycięstw. Po raz pierwszy w historii wygrali sześć meczów pod rząd w jednej edycji "Światówki" i śrubują kolejny rekord - mają na swoim koncie już dziewięć spotkań bez porażki w LŚ, biorąc pod uwagę oczywiście ubiegłoroczny turniej. FIVB podało, że żaden inny kraj nie miał jeszcze takiej serii w historii tego turnieju. Kto wie, być może "Trójkolorowi" jeszcze bardziej poprawią to osiągnięcie, choć wiadomo, że łatwo nie będzie. W nadchodzący weekend Francja ponownie zmierzy się z Niemcami, którzy po dwóch przegranych u siebie spadli na 3. miejsce w tabeli i do lidera grupy D tracą już 10 pkt. Dwie porażki przed własną publicznością na pewno są nie w smak drużynie Vitala Heynena, która zrobi wszystko, żeby zrewanżować się "Trójkolorowym" i ograć ich na wyjeździe.
fot. FIVB |
W pierwszym spotkaniu Niemcy zaprezentowali się wyjątkowo słabo. Mało skutecznie grał Jochen Schöps, Denis Kaliberda i Christian Fromm również nie zachwycali swoją dyspozycją. Trzeba jednak pamiętać, że gospodarze mogli odczuwać spore zmęczenie po długim locie z Argentyny i zmianie strefy czasowej. Francuzi nie mieli takich kłopotów - byli na pewno bardziej wypoczęci niż rywale również dlatego, że trener Tillie po spotkaniach z Japonią dał swoim podopiecznym trzy dni wolnego. Wracając do meczu - podobnie jak w poprzednich starciach bardzo dobrze funkcjonował blok Les Bleus - ten punktowy (łącznie Francuzi zdobyli 11 punktów tym elementem gry przy zaledwie 4 "oczkach" rywali), ale pojawiło się również sporo wybloków, dzięki którym drużyna Laurenta Tillie mogła wyprowadzać zabójcze kontrataki. Dużo piłek otrzymywał Antonin Rouzier, a większość z nich zamienił na punkty i miał 58% skuteczności w ataku. Naczelny "młot" reprezentacji Francji jest w naprawdę dobrej dyspozycji i pozostaje mieć nadzieję, że nie obniży poziomu swojej gry.
Po meczu Benjamin Toniutti powiedział: - Nasz dobry blok, zagrywka i skuteczny atak były kluczem do odniesienia zwycięstwa nad Niemcami. Laurent Tillie dodał: - Graliśmy bardzo dobrze, kapitan podejmował właściwe decyzje. Niemcy zapunktowali dziś blokiem zaledwie czterokrotnie, co jest bardzo zaskakujące. To naprawdę pokazuje, że pokazaliśmy się dziś z dobrej strony.
fot. FIVB |
Niemcy w drugim meczu zagrali już o wiele lepiej. W pierwszym secie po pierwszej przerwie technicznej osiągnęli kilkupunktową przewagę, głównie dzięki dobrze prezentującemu się w całym meczu Denisowi Kaliberdzie i Christianowi Frommowi (który świetnie spisywali się w atakach zarówno ze skrzydeł, jak i z szóstej strefy), i nie oddali jej do końca. W dwóch kolejnych partiach lepsi byli "Trójkolorowi", spośród których najlepiej na parkiecie radzili sobie Antonin Rouzier i Kévin Tillie. Przyjmujący imponował swoimi atakami zwłaszcza w trzeciej partii, zaś Anto spisywał się minimalnie słabiej w drugiej części spotkania. W czwartym secie Les Bleus mieli cztery "oczka" zapasu, ale chyba za wcześnie się rozluźnili. Gospodarze dogonili rywali i doprowadzili do piłek setowych. Match-balle mieli również podopieczni Laurenta Tillie, a spotkanie udało im zakończyć dopiero przy piątej próbie. Ponownie najwięcej punktów zdobył Antonin Rouzier (23), ale ponownie z dobrej strony pokazał się Kévin Tillie, który zapisał na swoim koncie 21 "oczek" przy 65% skuteczności.
- To była walka pod względem taktycznym, fizycznym i technicznym. Wynik jest bardzo korzystny dla nas, ale zdajemy sobie sprawę z tego, jak niewielka jest różnica między zespołami i że wciąż trzeba pracować - powiedział po tym meczu Laurent Tillie.
fot. FIVB |
Sobota, 7 czerwca 2014: Niemcy - Francja 0:3 (19:25, 16:25, 22:25)
Francja: Rouzier (21), Toniutti (1), Tillie (12), Le Roux (12), Le Goff (4), Maréchal (9), Grebennikov (L) oraz Takaniko
Niedziela, 8 czerwca 2014: Niemcy - Francja 1:3 (25:19, 23:25, 20:25, 30:32)
Francja: Rouzier (23), Toniutti (2), Tillie (21), Le Roux (9), Le Goff (13), Maréchal (8), Grebennikov (L) Tuia, Sidibé i Takaniko
Bardzo cieszy mnie dobra postawa Kévina Tillie, który chyba w tym momencie jest głównym kandydatem do gry w wyjściowej szóstce obok Earvina N'Gapetha, który wciąż leczy uraz (odnośnie Earvina: serdecznie polecam wywiad w L'Equipe, niestety tylko w wersji francuskiej - ze względu kompletny brak czasu nie mogłam go przetłumaczyć). Kévin Tillie udowadnia, że nie jest tylko synem sławnego ojca. Ciężko pracuje na swoje nazwisko, a jego obecność w podstawowym składzie reprezentacji Francji nie jest przypadkowa.
Wygląda na to, że tegoroczna Liga Światowa jest turniejem Nicolasa Le Goffa. Myślę, że gra 22-letniego środkowego może się podobać. Oczywiście, brakuje mu jeszcze trochę doświadczenia w meczach z silnymi rywalami, ale zdążył już pokazać, że ma potencjał. Le Goff gra świetnie w bloku, po trzech weekendach LŚ zgromadził na swoim koncie 18 punktowych bloków (w całej Lidze Światowej więcej - 19 - ma tylko Matteo Piano), a jego zagrywka sprawiała sporo kłopotów rywalom.
Jak wygląda sytuacja w grupie D?
Póki co dobrze...
Nie oznacza to jednak, że Francja może już powoli pakować się na wycieczkę do Australii małe finały Ligi Światowej w Sydney. Nadal trzeba zachować czujność, rywale nie śpią :)