Stało się. Francuzi wygrywając z Argentyną w Paryżu przypieczętowali swój awans do Final Four w Sydney. Albicelestes w pierwszym meczu minionego weekendu okazali się minimalnie lepsi od gospodarzy, ale w drugim górą okazali się już "Trójkolorowi", którzy za niespełna dwa tygodnie staną do walki o bilet do Florencji.
Les Bleus wygrali 10 z 12 meczów w tegorocznej Lidze Światowej i z dorobkiem 30 pkt okazali się najlepsi w grupie D, choć o prawo do gry w Final Four w Sydney musieli walczyć do samego końca z Argentyńczykami. Przyznaję, że nie spodziewałam się aż tak dobrej gry Albicelestes w tegorocznej "Światówce" i kto wie, czy gdyby w niedzielnym meczu w Paryżu mógł zagrać Facundo Conte, to do Sydney nie jechałaby inna drużyna. Niemniej zespołowi Julio Velasco należą się wielkie brawa za występ w Lidze Światowej 2014.
fot. FIVB |
Francuzi byli blisko zapewnienia sobie awansu do Final Four już w piątek, w meczu w Mouilleron le Captif. Siatkarze z Ameryki Południowej udanie rozpoczęli to spotkanie, ale gospodarze wyraźnie wygrali w dwóch kolejnych partiach, a w czwartej długo utrzymywali się na prowadzeniu. Wydaje mi się, że Les Bleus za bardzo się rozluźnili - być może pomyśleli, że mają Argentyńczyków "na widelcu" i właściwie mecz już jest wygrany. I to ich zgubiło, bo podopieczni Julio Velasco zniwelowali straty i doprowadzili do tie-breaka, w którym okazali się lepsi. Les Bleus pomogli nieco Argentyńczykom zwyciężyć w piątkowym meczu, myląc się w najbardziej newralgicznych momentach, choć statystyki pokazują, że mecz był bardzo wyrównany - oba drużyny zdobyły tyle samo punktów atakiem i blokiem, popełniły tyle samo błędów. "Trójkolorowi" posłali tylko dwa asy serwisowe więcej od gości z Ameryki Południowej - łącznie zdobyli sześć punktów dzięki swojej zagrywce, zaś autorek czterech z nich był Nicolas Maréchal. Dla przyjmującego był to chyba najlepszy mecz w tegorocznej Lidze Światowej, a na pewno ten, w którym zdobył najwięcej punktów (22). Niewiele mniej, bo 21 pkt zapisał na swoim koncie Antonin Rouzier. Niestety dla Les Bleus, tym razem słabo spisywał się Kévin Tillie, nie błyszczał również Earvin N'Gapeth, który chyba jeszcze nie doszedł do siebie po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją. Myślę, że to może być druga - oprócz błędów w dwóch ostatnich setach - przyczyna porażki w Mouilleron le Captif. Na pomyłki zwracał uwagę również kapitan "Trójkolorowych", Benjamin Toniutti: - Popełniliśmy kilka poważnych błędów w polu zagrywki, często myliliśmy się w piątym secie. Oddaliśmy Argentynie aż sześć punktów w tie-breaku. Trudno jest wygrać, gdy gra się w taki sposób, ale zmierzyliśmy się z bardzo dobrym zespołem. Naszym celem było zwycięstwo w jednym meczu w ten weekend. Jeden już przegraliśmy, choć mieliśmy szanse przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Laurent Tillie dodał: - Chcieliśmy zbyt szybko zakończyć ten mecz. Albicelestes zagrali bardzo dobrze, my byliśmy niecierpliwi, ale to oznacza, że w Paryżu będzie wielki finał.
fot. FIVB |
Mecz w Paryżu przebiegał właściwie od początku do końca po myśli Les Bleus, którzy musieli wygrać już tylko dwa sety. Argentyna grała o wiele słabiej niż w piątek. Nic dziwnego, bo na boisku nie pojawił się kontuzjowany Facundo Conte, który na jednym z treningów skręcił kostkę i spotkanie musiał obejrzeć z trybun. Niestety dla Albicelestes, ani Javier Filardi, ani Lucas Ocampo nie byli w stanie w pełni zastąpić Conte. W ekipie gospodarzy ponownie świetnie spisywał się Antonin Rouzier, nie można było mieć większych zastrzeżeń do gry Nicolasa Le Goffa. Osłabieni Argentyńczycy nie potrafili przeciwstawić się gospodarzom, którzy zrealizowali swój plan i wygrali dwa pierwsze sety, tym samym realizując swój plan. Laurent Tillie po wywalczeniu przez jego zespół awansu do Final Four zrobił dokładnie to samo, co podczas meczu z Turkami na ME 2013 - wprowadził na boisko wszystkich rezerwowych. Les Bleus byli zresztą bliscy zwycięstwa 3:0, długo prowadzili w trzeciej partii, ale Argentyńczycy zdołali jednak wydrzeć im tego seta. W czwartej odsłonie Francuzi nie dali już żadnych szans rywalom, którzy nie potrafili zatrzymać Mory Sidibé. Atakujący kończył większość piłek i był najlepiej punktującym z gospodarzy (13 "oczek" - jedno więcej od Antonina Rouziera). Dobrze spisywał się również Samuele Tuia. Były zawodnik Skry Bełchatów w drugiej partii zastąpił nie najlepiej grającego Maréchala i mecz zakończył z dorobkiem 10 pkt. - Jestem bardzo zadowolony z atmosfery w zespole i tego, co drużyna pokazała dziś na boisku. Awans do Final Four był bardzo ważny, a Argentyna naciskała do ostatnich punktów. Mamy jeszcze wiele rzeczy do poprawy, ale skupiamy się na tym, aby zwyciężyć w dwóch spotkaniach w Australii - powiedział po meczu Laurent Tillie, zaś Benjamin Toniutti dodał: - Wygraliśmy dziesięć z dwunastu spotkań. To wielkie osiągnięcie. Teraz musimy dobrze przygotować się do meczów w Australii.
fot. FIVB |
Piątek, 27 czerwca 2014: Francja - Argentyna 2:3 (20:25, 25:19, 25:17, 20:25, 13:15)
Francja: Rouzier (21), Toniutti (3), Tillie (4), Le Roux (10), Le Goff (7), Maréchal (22), Grebennikov (L) oraz N'Gapeth (4), Lafitte, Sidibé i Takaniko
Niedziela, 29 czerwca 2014: Francja - Argentyna 3:1 (25:21, 25:22, 23:25, 25:16)
Francja: Rouzier (12), Toniutti (2), Tillie (5), Le Roux (5), Le Goff (11), Maréchal (2), Grebennikov (L) oraz N'Gapeth (8), Tuia (10), Lafitte (1), Sidibé (13) i Takaniko
Zastanawiałam się, kto mógłby być MVP wśród Les Bleus po fazie grupowej. Antonin Rouzier grał naprawdę dobrze i prowadził swój zespół do kolejnych zwycięstw, łącznie dziesięciu. Kapitalnie w obronie spisywał się Jenia Grebennikov, który może być już spokojnie zaliczany do najlepszych libero świata. Na słowa uznania zasłużył na pewno 22-letni Nicolas Le Goff, który łącznie w ciągu całej fazy grupowej zdobył aż 30 pkt blokiem. Ja osobiście wyróżniłabym Benjamina Toniuttiego. Kapitan Francji nie tylko wspaniale dyrygował grą kolegów, ale mimo nie najlepszych warunków fizycznych (ledwie 182 cm wzrostu) wielokrotnie zaskakiwał przeciwników szczelnym blokiem i - co ciekawe - był drugim najlepiej broniącym zawodnikiem w drużynie Laurenta Tillie :)
I cóż, 11 lipca kolejny mecz Francuzów. Tym razem w Sydney. Kto będzie ich rywalem? Być może Belgia, Kanada, może Holandia, Portugalia, Czechy lub gospodarze - Australia... Rywalizacja w grupach C i E o pozostałe dwa miejsca wciąż trwa.
Ostatni raz tabelka po fazie grupowej...