Final Six było na wyciągnięcie ręki. Wydawało się, Francuzi po świetnej grze w fazie interkontynentalnej "Światówki" nie będą mieć większych kłopotów z wywalczeniem awansu do turnieju finałowego Ligi Światowej we Florencji. Les Bleus byli (obok Belgów) głównymi faworytami do wygrania turnieju Final Four w Sydney. Stało się inaczej. Niespodziewanie do słonecznej Italii poleci Australia.
Mało kto obstawiał Australię w roli drużyny, która wygra zmagania w Sydney. Podopieczni Jona Uriarte w fazie grupowej zwyciężyli w zaledwie pięciu z dwunastu spotkań - dwukrotnie pokonali Finów i trzy razy ograli Kanadyjczyków. Skazywane na pożarcie "Kangury" wywalczyły awans na wielkie finały we Florencji, choć trzeba przyznać, że bardzo pomogli im w tym Francuzi, oddając rywalom prawie 40 pkt. O tym jednak później :)
W półfinale Final Four w Sydney Francja zagrała z Belgią, z którą przegrywała regularnie od dłuższego czasu. "Red Dragons" we wrześniu 2011 ograli Les Bleus w fazie grupowej Mistrzostw Europy 1:3, przez co siatkarze znad Sekwany zajęli 2. miejsce w grupie C. Kilka miesięcy później na turnieju pre-kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich 2012 w Tourcoing "Trójkolorowi" ponownie ulegli Belgom, tym razem 2:3 i nie pojechali na europejski turniej kwalifikacyjny do IO 2012 rozgrywany w Sofii, tracąc tym samym jedną szansę na wywalczenie awansu na Igrzyska w Londynie. W tym roku w styczniu Belgowie po raz kolejny okazali się lepsi od swoich sąsiadów. W Paryżu na turnieju kwalifikacyjnym do Mistrzostw Świata 2014 Smoki wygrały z Les Bleus 3:2, ale ta porażka nie była na szczęście brzemienna w skutkach. Obie drużyny zagrają we wrześniu na Mundialu i zmierzą się w grupie D. Ze względu na bardzo niekorzystny bilans starć Francja - Belgia w ostatnich kilku latach bardzo chciałam, aby "Trójkolorowi" wreszcie przełamali się i ograli rywali zza miedzy. I tak się stało :)
fot. FIVB |
Pierwsze minuty meczu z Belgami nie były najlepsze w wykonaniu Francuzów. Na bardzo zdenerwowanego wyglądał zwłaszcza Antonin Rouzier, który mylił się raz za razem. Laurent Tillie postanowił dać trochę więcej czasu na rozegranie się atakującemu i nie zdecydował się na zmianę. Opłaciło się - Rouzier, podobnie jak reszta zespołu, po kilku akcjach złapał właściwy rytm gry. Francuzi zniwelowali niewielką, bo trzypunktową stratę i nie dali uciec Belgom na więcej niż dwa "oczka". Po emocjonującej końcówce Les Bleus zwyciężyli 24:26. W dwóch kolejnych partiach "Trójkolorowi" grali już o wiele pewniej. Do skutecznych ataków ze skrzydeł (brawa dla Rouziera i Tillie) dołożyli dobrą zagrywkę, z którą nie radzili sobie rywale. Łącznie Francja zdobyła 7 pkt dzięki serwisowi - trzy asy posłał Nico Maréchal, a dwa Kévin Le Roux. Belgowie nie potrafili tym razem zagrozić sąsiadom. Na tle kolegów wyróżniał się Sam Deroo, ale było to za mało, aby po raz kolejny ograć Francję. Belgijska "klątwa" została wreszcie przełamana. Oby na długie lata.
Na pomeczowej konferencji Laurent Tillie zwrócił uwagę na dobrą postawę swoich zawodników w polu zagrywki: - Dziś nasz serwis był bardzo dobry. Byliśmy w pełni skoncentrowani i dlatego zwyciężyliśmy. Dużo pracujemy nad naszą postawą w przyjęciu i nad zagrywką. Myślę, że dzisiaj oba te elementy "zagrały" - tłumaczył opiekun Les Bleus. - Wydaje mi się, że byliśmy w lepszej formie niż Belgowie. Zakończyliśmy przecież fazę grupową tydzień wcześniej niż oni. Benjamin Toniutti dodał: - Po zwycięstwie w pierwszym secie nabraliśmy pewności siebie. Kiedy wygrywasz dwie pierwsze partie, masz możliwość rozpoczęcia trzeciego seta bardziej agresywnie. My tak zrobiliśmy, prowadziliśmy 6:3 i mecz dobrze się dla nas skończył.
Francja: Francja: Rouzier (14), Toniutti (2), Tillie (16), Le Roux (8), Le Goff (7), Maréchal (13), Grebennikov (L) (1) oraz Takaniko
* w takim meczu nawet Jenii zdarza się zdobyć punkt atakiem ;)
fot. FIVB |
W meczu, którego stawką był awans do Final Six do Florencji, Francja zagrała z Australią, która dzień wcześniej bez większego kłopotu pokonała Holandię 3:0. Miejscowe "Kangury" nie przestraszyły się świetnie grającej w tegorocznej edycji Ligi Światowej Francji i ograły ją 3:2. Myślę, że Les Bleus znów przegrali trochę na własne życzenie. Można byłoby zrzucać część winy na sędziego, który kilka razy podjął dość kontrowersyjne decyzje, ale jeśli samemu oddaje się aż 38 (!) pkt po niewymuszonych błędach (z czego 21 pkt to same zepsute zagrywki), to trudno jest liczyć na korzystny rezultat. Ogromna ilość pomyłek i brak pomysłu na zatrzymanie kapitalnie grającego Thomasa Edgara, który właściwie w pojedynkę wygrał Australii tie-breaka, były moim zdaniem główną przyczyną porażki Les Bleus. Gospodarzom zaś należą się ogromne brawa za doskonałą grę w obronie i w bloku. Francja może tylko żałować, że prowadząc 13:11 w tie-breaku nie przycisnęła "Kangurów" i nie postawiła kropki nad "i". Gdyby tylko udało powstrzymać się Edgara...
- Próbowaliśmy wielu rozwiązań, dokonaliśmy dużej ilości zmian w zespole, ale nawet kiedy wydawało nam się, że mecz zakończy się w czterech setach, to potrafiliśmy wrócić do gry. Ponieśliśmy porażkę w meczu z bardzo dobrym zespołem z Australii. Gospodarze położyli nacisk na blok, zagrywkę, atak, a nawet na grę w obronie. Oczywiście, że jestem zawiedziony z powodu przegranej, ale przyznaję - to był bardzo dobry mecz - powiedział na pomeczowej konferencji Laurent Tillie. - Jest mi przykro, bo wróciliśmy do niezłej gry w czwartym secie, a tie-break przegraliśmy 16:14. To trudny moment - stwierdził kapitan Les Bleus, Benjamin Toniutti. - Liga Światowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu - przegraliśmy tylko trzy mecze, a teraz wiemy, że nie pojedziemy na finały do Florencji. Wczoraj zobaczyliśmy, że Australia spisuje się świetnie, ale myślę, że dziś zagrali jeszcze lepiej niż w meczu z Holandią.
Sobota, 12 lipca 2014: Francja - Australia 2:3 (20:25, 25:22, 22:25, 25:23, 14:16)- Próbowaliśmy wielu rozwiązań, dokonaliśmy dużej ilości zmian w zespole, ale nawet kiedy wydawało nam się, że mecz zakończy się w czterech setach, to potrafiliśmy wrócić do gry. Ponieśliśmy porażkę w meczu z bardzo dobrym zespołem z Australii. Gospodarze położyli nacisk na blok, zagrywkę, atak, a nawet na grę w obronie. Oczywiście, że jestem zawiedziony z powodu przegranej, ale przyznaję - to był bardzo dobry mecz - powiedział na pomeczowej konferencji Laurent Tillie. - Jest mi przykro, bo wróciliśmy do niezłej gry w czwartym secie, a tie-break przegraliśmy 16:14. To trudny moment - stwierdził kapitan Les Bleus, Benjamin Toniutti. - Liga Światowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu - przegraliśmy tylko trzy mecze, a teraz wiemy, że nie pojedziemy na finały do Florencji. Wczoraj zobaczyliśmy, że Australia spisuje się świetnie, ale myślę, że dziś zagrali jeszcze lepiej niż w meczu z Holandią.
Francja: Rouzier (1), Toniutti (3), Tillie (5), N'Gapeth (18), Le Roux (9), Le Goff (12), Maréchal (8), Grebennikov (L) oraz Lafitte (4), Sidibé (20) i Takaniko
Chciałam napisać tego posta na spokojnie, ale wciąż jestem bardzo rozgoryczona. Przyznaję, nie mogę pogodzić się z faktem, że na Final Six jedzie reprezentacja, która w ciągu całej Ligi Światowej wygrała zaledwie siedem meczów. Wydaje mi się, że Australia ze wszystkich czterech ekip grających w Sydney najmniej zasłużyła na ten awans, biorąc pod uwagę grę w całej fazie grupowej. Z drugiej strony trzeba jednak oddać drużynie Jona Uriarte, że w pełni wykorzystała nadarzającą się okazję - przygotowała formę dokładnie na Final Four. Nie jest wykluczone, że "Kangury" we Florencji spłatają kolejnego psikusa i ograją Włochów i / lub USA... ;)
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło ;) Porażka w Sydney sprawiła, że "Trójkolorowi" mają nie dwa, a trzy tygodnie wolnego. To oznacza więcej czasu, aby zregenerować siły po ogromnej ilości godzin spędzonych w samolotach do i z Argentyny, Japonii i Australii. Po powrocie z wakacji w sierpniu w ramach przygotowań do Mistrzostw Świata 2014 Francuzi zagrają mecze sparingowe z reprezentacją Bułgarii.
PS. Podsumowanie LŚ 2014 w wykonaniu Francuzów pojawi się, ale na pewno po zakończeniu całego turnieju.
fot. FIVB |
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło ;) Porażka w Sydney sprawiła, że "Trójkolorowi" mają nie dwa, a trzy tygodnie wolnego. To oznacza więcej czasu, aby zregenerować siły po ogromnej ilości godzin spędzonych w samolotach do i z Argentyny, Japonii i Australii. Po powrocie z wakacji w sierpniu w ramach przygotowań do Mistrzostw Świata 2014 Francuzi zagrają mecze sparingowe z reprezentacją Bułgarii.
PS. Podsumowanie LŚ 2014 w wykonaniu Francuzów pojawi się, ale na pewno po zakończeniu całego turnieju.