wtorek, 9 czerwca 2015

Les Bleus wracają do Europy z kompletem zwycięstw

„Trójkolorowi” zgodnie z planem dwukrotnie pewnie pokonali Japonię i tym samym dopisali do swojego konta sześć dużych punktów. To oznacza, że Les Bleus mają już po 8 pkt przewagi nad Czechami, Japonią i Koreą.





Póki co wszystko idzie jak z płatka. W Kyoto Les Bleus nie stracili ani seta i pewnie zmierzają ku Final Four w Bułgarii. Tydzień temu pisałam, że Francuzi byli o klasę lepsi od Korei – cóż, w przypadku meczów z Japonią pokuszę się o stwierdzenie, że „Trójkolorowi” momentami przypominali tajfun, który zmiatał rywali z boiska. Nie, żebym miała coś przeciwko ;)

fot. fivb.org


- Nasz zespół był bardzo dobrze przygotowany do dzisiejszego spotkania. Nasza zagrywka i blok funkcjonowały świetnie. To dzięki tym dwóm elementom gry udało nam się osiągnąć dziś tak dobry wynik – powiedział Laurent Tillie po pierwszym meczu, w którym Francuzi pozwolili rywalom zdobyć łącznie 52 pkt. Wynik zapewne byłby bardziej imponujący, gdyby Les Bleus w ostatniej partii zachowali pełną koncentrację. Ale po kolei.

Pierwszy set sobotniego meczu był popisem siły Francuzów, którzy nie dali żadnych szans rywalom – na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:4, na drugiej już 16:6, a set zakończył się wynikiem 25:12 dla Les Bleus. Druga partia miała podobny przebieg – Team Yavbou ponownie wygrał, tym razem 25:14. Nic nie wskazywało na to, aby Francuzi mieli jakiekolwiek problemy w trzecim secie. Stało się inaczej. Wydaje mi się, że tak łatwo wygrane dwie poprzednie odsłony sprawiły, że gdzieś tam w głowach podopiecznych Tillie mogła pojawić się myśl, że Japończycy są dużo słabsi i że właściwie to nie trzeba się zbytnio wysilać, aby ich ograć. Tymczasem gospodarze nieco zmienili swój styl gry, zaczęli grać odważniej i okazało się, że to Les Bleus muszą gonić rywali – w pewnym momencie przegrywali nawet sześcioma „oczkami”. Siatkarze z Kraju Kwitnącej Wiśni mieli piłkę setową po nieudanym bloku Ngapetha i Le Goffa (24:23), ale ostatecznie dzięki Ngapethowi i Sidibé Francuzi wyszli z opresji i wygrali ostatniego seta 26:28.

fot. fivb.org


Nie mogę jednak nie wspomnieć o kapitalnej postawie dwóch zawodników. Po pierwsze, w sobotę doskonale zagrał Nicolas Le Goff. Środkowy był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem meczu – zdobył 13 pkt, z czego 10 atakiem przy skuteczności 91%! Drugim siatkarzem, któremu również należą się brawa, jest Kévin Tillie. Przyjmujący razem z Le Goffem poprowadził zespół do zwycięstwa, zdobywając 14 pkt. Moim zdaniem trochę słabiej w ataku wypadł Earvin Ngapeth, który – miałam wrażenie – trochę na siłę szukał efektownych zagrań, ale na jego usprawiedliwienie dodam, że w sobotę napracował się w przyjęciu :)

fot. fivb.org


Zarówno Laurent Tillie, jak i Benjamin Toniutti przewidywali, że niedzielny mecz będzie trudniejszy niż sobotni. Właściwie tak mogłoby być, gdyby nie to, że Francuzi nie popełnili drugi raz tego samego błędu i cały czas byli skoncentrowani na tym, co dzieje się na boisku. W rezultacie niedzielne spotkanie potrwało zawrotne 69 minut (czyli było krótsze o trzy minuty od pierwszego meczu w Kyoto). Les Bleus mieli minimalne kłopoty w trzecim secie, w którym Japończycy dzielnie stawiali opór, ale w przeciwieństwie do poprzedniego starcia nie zdołali wypracować więcej niż jednopunktowej przewagi.

Tym razem na boisku zdecydowanie najlepszy był Antonin Rouzier, który zakończył mecz z dorobkiem 13 pkt. 29-letni siatkarz zanotował blisko 85% skuteczności w ataku. Bardzo istotne jest również to, że mecz w wyjściowej szóstce rozpoczął Julien Lyneel. Przyjmujący co prawda nie był najjaśniejszą postacią na boisku, nie błyszczał ani w ataku, ani w polu zagrywki, niemniej jednak bardzo cieszy mnie fakt, że Lyneel rozegrał pełny mecz i mam nadzieję, że w nadchodzącym tygodniu trener Tillie również będzie na niego stawiał :)

fot. fivb.org

6.06.2015 | Japonia - Francja 0:3 (12:25, 14:25, 26:28)

Francja: Rouzier (9), Toniutti (2), Tillie (14), Ngapeth (9), Le Roux (4), Le Goff (13), Grebennikov (L) oraz Sidibé (3) i Lafitte


7.06.2015 | Japonia - Francja 0:3 (15:25, 18:25, 23:25)

Francja: Rouzier (13), Toniutti, Ngapeth (7), Le Roux (9), Lyneel (8), Le Goff (3), Grebennikov (L) oraz Sidibé (8), Jaumel, Lafitte (3) i Maréchal (2)

______________________________

Zawodnik weekendu: Nicolas Le Goff

Dlaczego? Za sobotni popis gry. 91% skuteczności w ataku robi wrażenie, choć trzeba pamiętać, że Japonia to nie jest zespół z najwyższej półki. W niedzielę Le Goff zagrał krócej i słabiej – zdobył tylko 3 pkt i pod koniec drugiego seta został zmieniony przez Francka Lafitte. Mimo to postawa Nico Le Goffa wywarła na mnie spore wrażenie i stąd taki, a nie inny wybór :)

0 komentarze to “Les Bleus wracają do Europy z kompletem zwycięstw”

Prześlij komentarz